Wyobraźcie sobie środek sezonu letniego nad Bałtykiem, piękny i upalny dzień na plaży w sobotę pod wieczór. Czy Waszym oczom ukazała się szeroka, piaszczysta plaża i wszechobecny spokój spowodowany brakiem ludzi? Zapewne nie. Jadąc na tę sesję ja również spodziewałam się tłumnie przechadzających się spacerowiczów łapiących ostatnie promienie. To było jedno z najpiękniejszych miejsc nad naszym morzem w jakim byłam. Spokojne, takie w którym na prawdę można odpocząć od zgiełku. Do tego cudne wydmy, nadmorski las jak z obrazka…Lubiatowo na prawdę mnie oczarowało swoim pięknem. Żałuję, że tak krótko tam byliśmy i jednocześnie jestem bardzo wdzięczna, że Paweł i Ola pokazali nam to miejsce. To była moja pierwsza sesja nad morzem i ciepło ją wspominam. Plener poślubny nad Bałtykiem to według mnie zawsze dobry pomysł i ubolewam, że mam do niego dość dużo kilometrów… I paradoksalnie mieszkając o wiele bliżej gór, jeszcze nie robiłam w nich pleneru, ale mam nadzieję, że wszystko przede mną. Zapraszam Was do obejrzenia całego wpisu z odpaloną muzyką.