Wchodzę na przygotowania do Pana Młodego, witamy się, przychodzi też brat, który pełni rolę świadka a w całym domu słychać zamieszanie i przygotowania do tego ważnego dnia. Chwilę rozmawiamy przed tym zanim zacznę robić zdjęcia i nagle Mateuszowi dzwoni telefon (hmm czyżby przyszła żona?). Rozlega się muzyka z Twin Peaks (jeśli jeszcze nie wiecie to jestem ogromną fanką!) i ten mały szczegół nastraja mnie pozytywnie na resztę dnia (generalnie wiele mi do tego nie potrzeba, ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do życia) Na przygotowaniach u Angeliki jest fantastyczna, rodzinna atmosfera a odświętnie ubrane są nawet słodkie Yorki. Dostaje szklankę domowego kompotu, poznaje dom i jego mieszkańców. Znajduję pięknego, rudego kota, który oczywiście…śpi w najlepsze i staję się moim mruczącym modelem. Śmieszne jest też gdy Pani Młoda sama jeszcze nie gotowa pomaga siostrze z fryzurą, love! A gdy do tego wjeżdża prosecco i dziewczyny wyskakują w różowych szlafroczkach to już wg materiał sam się tworzy. Zaraz po emocjonującym błogosławieństwie wyruszamy pod kościół, który okazał się być najpiękniejszym kościółkiem w jakim miałam okazję fotografować. Zobaczcie sami na zdjęciach, drewniane krzesła, skromne dekoracje, romantyczne latarenki i świece – wszystko to stworzyło ciepły i przytulny klimat w ceglanych murach. Uwielbiam fotografować gdy widzę, że Para jest tam przede wszystkim dla Siebie nawzajem i tak mocno przeżywają te chwile. Pełno wzruszeń, łez szczęścia i uśmiechów a także drobnych gestów można było zauważyć i mam nadzieję, że wiele z nich udało mi się uchwycić. Na sali wybuch niepohamowanej radości w postaci dzikich tańców i zabawy wśród gości i Pary Młodej zaowocował wieloma dynamicznymi kadrami. Dziękuje Wam Angeliko i Mateuszu, że mogłam tam być razem z Wami i Waszymi bliski, było świetnie! Relacja poniżej, zapraszam.