Kiedy poznałam Izę, gdy przyjechała do mnie na kawę już wiedziałam, że to początek fajnej przygody. Weszła taka roześmiana i pogodna a energia, która od niej biła była taka pozytywna! I wtedy pomyślałam sobie: TAK, to właśnie takie osoby chcę spotykać na swojej drodze i móc robić dla nich zdjęcia. To jest to co pcha mnie do przodu i daje motywację do dalszej pracy nad sobą i swoim warsztatem fotograficznym. Mimo, że Iza przyjechała wtedy bez Mariusza i poznaliśmy się dopiero w dniu ślubu od pierwszego momentu wiedziałam, że jest tak samo kochany jak jego narzeczona.
Nic nie zepsuło tego dnia, potłuczony wazon na kwiaty podczas przygotowań (to na szczęście!) ani oberwanie chmury z lekkim gradem gdy podjechałam pod dom Pani Młodej (przestało padać gdy wszyscy wychodziliśmy z domu!). Za to były łzy wzruszenia podczas błogosławieństwa, romantyczny pierwszy taniec, policzki bolące od śmiechu i dużo miłości i pocałunków! Było pięknie, mega luźno i przebojowo. Parkiet szalał w rytm muzyki świetnego zespołu Gwardia a goście tworzyli niesamowity klimat we wnętrzu pięknej, rustykalnej sali. To ich historia a ja mogłam uwiecznić ten najważniejszy dzień w ich życiu… Iza&Mariusz – jeszcze raz bardzo Wam gratuluję!